Gazeta Wyborcza / Relacja z Open’er Festival
Trupa Trupa – młoda trójmiejska formacja – nigdy nie brzmiała tak mocno jak podczas piątkowego koncertu na Open’erze, a pełne wściekłości piosenki nigdy tak wyraźnie nie przemawiały swoim pesymizmem.
Tuż przed tym koncertem na niebie nad gdyńskim lotniskiem działy się rzeczy niezwykłe: wielka ciemna chmura z ogromną prędkością przetoczyła się nad całym festiwalowym terenem. Widok był niemal taki jak w najbardziej sugestywnych hollywoodzkich filmach katastroficznych – w następnej scenie nieposkromiony huragan przewraca budynki, drzewa łamie jak zapałki, a samochody podrzuca jakby ktoś kopnął pudełko zapałek.
To, co działo się w tym czasie w namiocie Alter Space miało siłę podobną do takiego huraganu i opisywało, co działoby się ze światem, gdyby taki kataklizm uszkodził większość jego fundamentów. Siedemnaście piosenek, które zagrała tego wieczoru trójmiejska formacja Trupa Trupa układało się w spójną, konsekwentną i boleśnie prawdziwą historię o ludziach wyrwanych z okowów kultury i samokontroli, o tym jak zło rozprzestrzenia się jak złośliwa epidemia i dotyka każdego, kto choćby się o nie otrze. Kolejne piosenki, ułożone w kolejności, która znakomicie budowała atmosferę i narracyjną ciągłość, opowiadały o tym, jak bardzo nienawidzimy się nawzajem, o tym, że lepiej, że dla niektórych lepiej byłoby się nie urodzić, o tym, że niektórzy już wcale nie istnieją.
Teksty wokalisty i gitarzysty zespołu, Grzegorza Kwiatkowskiego w obliczu przewalającej się po niebie, ale jednak niespełnionej nawałnicy o apokaliptycznych rozmiarach, nabrały jeszcze większej mocy niż zwykle. Jeszcze większej mocy nabrał też sam zespół, nagłośniony tak dobrze, jak chyba nigdy dotąd. Świetnie sprawdzały się transowe rytmy, którymi bezlitośnie atakowała publiczność sekcja, znakomicie sprawdzały się mocne gitarowe riffy Kwiatkowskiego, a nawet zaskakująca, niekonwencjonalna solówka zagrana w jednym z premierowych utworów, powstałych z myślą o drugiej płycie zespołu. Świetnie sprawdzały się, będące idealnym kontrapunktem dla całej reszty, nieco niedzisiejsze pasaże klawiszowe Rafała Wojczala.
Ta mocna, ciężka muzyka, sprawiała wrażenie czegoś totalnego, frontalnego i bezwzględnego ataku na słuchaczy. Ataku przeprowadzonego na dodatek na kilku płaszczyznach: świetnym uzupełnieniem muzyki grupy były przecież przygotowane specjalnie z myślą o poszczególnych utworach wizualizacje Katarzyny Łygońskiej. Trupa Trupa swym piątkowym koncertem udowodniła, że jest dziś jednym z najciekawszych przedstawicieli młodej polskiej sceny alternatywno-rockowej.