Recenzja Jolly New Songs – Dziennik Bałtycki
Czwarta płyta w dyskografii gdańskiego zespołu Trupa Trupa to spełnienie marzeń o polskiej muzyce czytelnej w szerszym obiegu. Przełomem w karierze Trupy Trupa był poprzedni album „Headache“, który w 2015 r. został dostrzeżony przez światowe media muzyczne i zdobył reputację jednego z najbardziej obiecujących głosów rockowej alternatywy ostatnich lat.
Zespół niesiony sukcesem u krytyków muzycznych i udanymi występami na dużych festiwalach przygotował nowy materiał już w rok po wydaniu poprzedniego. Nowe utwory, już gotowe do wydania, czekały więc ponad rok na zielone światło. „Jolly New Songs“ ukazały się na początku listopada i już wiadomo, że nadzieje recenzentów nie były płonne.
Zespół rozwija się dobrze między innymi dzięki stabilności składu. Grzegorz Kwiatkowski (gitara, wokal), Wojciech Juchniewicz (bas, gitara, wokal), Rafał Wojczal (instrumenty klawiszowe, gitara) i Tomek Pawluczuk (perkusja) tworzą Trupę Trupa już od 2010 r. i budują jej muzykę od fundamentów. Pewne charakterystyczne cechy ich twórczości, na przykład brzmienia odnoszące się do muzyki cyrkowej, zanikły z czasem prawie całkowicie, ale tym co pozostało jest krzyżówka klimatów postpunkowych z psychodelią. W łączeniu tych brzmień ze sobą kwartet doszedł już do dużego wyrafinowania i właśnie to dociera najlepiej do uszu słuchaczy za granicą, gdyż dostają oryginalne ujęcie znanego tematu.
„Wesołe nowe piosenki“, jak je zachwala tytuł albumu, są kolejnymi wariantami poetyckich obsesji Kwiatkowskiego skoncentrowanych wokół śmierci, osamotnienia, miłości i krzywdy. Nie ma przełomu czy skoku jakościowego w porównaniu z „Headache“, nie zmienił się także producent (podobnie jak poprzednio jest to Michał Kupicz), ale całość jest zrobiona jeszcze pewniejszą ręką niż dotychczasowe dokonania zespołu. Nie jestem anty-szczepionkowcem, więc polecam ten album jako antidotum na jesienną depresję. Nie straszne wam będą wilgoć, chłód i mrok.