Recenzja ++ – Lampa
W końcu kwietnia bieżącego roku trójmiejski zespół Trupa Trupa wydał swój trzeci album, a drugi longplay – ++. Poprzednie wydawnictwa, pełne punkowej energii, wskazywały na twórczą indywidualność, krytyka znajdowała jednak pewne podobieństwa do innych zespołów, na przykład Ścianki. ++ to jednak propozycja unikatowa i ciekawa.
Zespół zrezygnował z punkowej estetyki i brudnego brzmienia na rzecz przemyślanych, spójnych kompozycji – z pożytkiem dla płyty. Jest smutniejsza i trochę mniej energetyczna, za to charakteryzuje się pełnym i głębokim dźwiękiem. Melodie czasem przeobrażają się w transowe motywy. Trupa Trupa nowy krążek nagrała w całości po angielsku.
Album zaczyna się jednym z żywszych utworów, I hate, który po chwili staje się hipnotyczną mantrą . Powtarzalne takty perkusji, basu i trąbki o bardzo ładnym brzmieniu towarzyszą zgrzytliwemu noisowi, by po chwili zgasnąć i ustąpić miejsca melodyjnej balladzie Felicy. Ta piosenka na ++ podoba mi się najbardziej. Jest niezwykle tajemnicza, a wyśpiewane głosem Grzegorza Kwiatkowskiego, z asystą innych członków grupy, linijki prostego, powtarzalnego tekstu mocno wciągają. Warto wspomnieć jeszcze o Sunny Day, jednym z ładniejszych utworów na płycie. To w tym kawałku, kojarzącym się z Legendary Pink Dots, wokal brzmi chyba najlepiej z całego ++.
Grzegorz Kwiatkowski na płycie pokazuje duże możliwości głosu, rozpinając jego tony w przestrzeni między śpiewnymi balladami takimi jak Felicy, rockandrollowym See You Again i krzykliwym I hate, wskazującym na punkową genezę zespołu. Grupa operuje rozmaitymi brzmieniami, od wspomnianych już hipnotyczno-mantrycznych rekurencji i noisów, przez ledwie dostrzegalne wibracje pieców lampowych (dźwięk zdaje się biec po spirali) po gitarowe spięcia, przywodzące na myśl ciężkiego stoner rocka. Trąbka i saksofon swoją pastelową paletą dźwięków doskonale uzupełniają standardowe rockowe instrumentarium, a organy wzbogacają brzmienia o pewną tajemniczość. Z muzyką korespondują teksty, bazujące na powtórzeniach poszczególnych fraz, stanowiących ramę kolejnych wersów. W niektórych piosenkach, na przykład Home, linijki z każdym powtórzeniem podlegają lekkim modyfikacjom.
++ to płyta bez wątpienia godna polecenia. Za jej zaletę poczytać można bytność „poza” – poza głównym nurtem, preferencjami masowego odbiorcy, ale również poza manifestacjami polityki. Jestem przekonany, że płyta wypracuje sobie miejsce w przestrzeni.