Trupa Trupa

Recenzja LP – Popupmusic

Gdański kwartet Trupa Trupa na długogrającym debiucie (który co prawda zamyka się w dwóch kwadransach) zmieniają trochę kierunek obrany na zeszłorocznej epce, a jednocześnie słychać, że stawia krok dalej w przeciwieństwie do tamtego wydawnictwa. Zespół umiejętnie łączy doorsowe gitary, lekko brzmiące klawisze czy masę uzupełnień od cymbałek po noise’owy zgrzyt, tworząc płytę muzycznie skondensowaną, duszną, ciekawie zaaranżowaną, a jednocześnie świetnie dopracowaną brzmieniowo pod okiem Adama Witkowskiego.

Ta płyta ma dla mnie posmak filmów Michaela Haneke – kilkakrotnie pojawia się tu wątek śmierci, niepewności, zagadkowości czy wreszcie zła, jak w finałowym Take My Hand. Ale tak jak w jego ostatnim filmie „Biała wstążka” nie jest to wszystko podane w sposób oczywisty, ale ukryty, dryfujący gdzieś pod powierzchnią. Piosenki nie poruszają tematów łatwych, ale dzięki odpowiedniemu instrumentarium udaje się te kompozycje wyważyć między poważnym a lekkim, trupim i śmiesznym. Oprócz Revolution na otwarcie i kawałka zamykającego, większość utworów stawia na stopniowy nastrój, z wyjątkami w postaci punkowego Walt Whitman, trochę gorillazowo-loureedowego Don’t Go Away czy odnowionej, żywszej wersji Marmalade Sky. I dzięki temu ta płyta świetnie się broni – bo mówi poważnie, ale bez patosu, bo buduje klimat w sposób umiejętny, ale nieoczywisty. Bo z każdym kolejnym przesłuchaniem można w niej znaleźć coś nowego. Zdecydowanie warto.

Jakub Knera, www.popupmusic.pl

Recenzja LP – Popupmusic