Trupa Trupa

Kolejna recenzja Headache – Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom

2015. To jak już Nagrobki wywołały (piosenką) Grześka Kwiatkowskiego – lidera Trupy Trupy – do tablicy, to skorzystam z okazji i zacznę podsumowywać kończący się rok. Bo w sumie to od tej płyty już jakiś czas temu chciałem te podsumowania zacząć.

A był to rok, który dla mnie będzie przede wszystkim rokiem doskonałych polskich płyt. I to z bardzo różnych poletek: nasi ścigali się z najlepszymi zarówno w ekstremach (Mgła, Infernal War), jak i w alternatywie. I wyjątkowo nie był to tylko Kuba Ziołek, choć on też walnął przynajmniej dwa wybitne strzały. W każdym razie pierwszym z tych naprawdę mocnych tegorocznych polskich krążków było Headache Trupy Trupy. Już ich poprzednia płyta mi się podobała, ale ta tegoroczna to jest zupełnie inny poziom, inna galaktyka. I sam nawet nie wiem, czy bardziej traktować ją jako hałaśliwe piosenki autorskie, czy jako odjazdy z songwriterskim zacięciem. A może po prostu ta płyta stoi gdzieś na skraju i pięknie lawiruje między różnej maści morderczymi balladami, sprzężeniami Sonic Youth i nieco naiwną, trochę hippisowską wrażliwością wczesnego Syda Barretta. To zresztą bez znaczenia. Bo to po prostu doskonałe piosenki. Czasem delikatne, a czasem (albo i “z czasem”, bo ten album ma świetną dramaturgię) przytłaczające i mocno czeszące emocje. Klasa.

www.facebook.com/SaNaSwieciePlytyOKtorychNieSniloSieMlodymKlerykom

Kolejna recenzja Headache – Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom