Trupa Trupa

Recenzja Headache – W Sieci

Wiatr zmian wieje od morza i nikt nie jest w stanie tego faktu zignorować. Rockowe, alternatywne dźwięki, które kiedyś tworzyły Scenę Trójmiejską, po raz kolejny zaznaczają swoją obecność na mapie krajowej muzyki niepokornej.

Wśród wielu ciekawych grup na szczególne uznanie zasługuje dowodzony przez Grzegorza Kwiatkowskiego zespół Trupa Trupa. Już drugi album formacji zatytułowany ++ zwrócił uwagę za sprawą ciekawej, improwizowanej sesji nagraniowej, która odbyła się w Nowej Synagodze w Gdańsku-Wrzeszczu. Najnowsza płyta Headache powstała w miejscu zdecydowanie normalniejszym, jednak muzyczne pytania, które stawia nam zespół, są o wiele trudniejsze i często mogą pozostać bez odpowiedzi.

Trupa na swojej trzeciej płycie potraktowała stary, dobry rock jako punkt wyjścia do bardzo eklektycznych poszukiwań. Pozornie nielogicznych. Intrygujące jest już rozplanowanie samych instrumentów: zespół często skupia się na minimalistycznych dźwiękach, porzuca improwizacje na rzecz obsesyjnej repetycji dźwięków. Z drugiej strony, na Headache do głosu dochodzi skrywana do tej pory fascynacja dokonaniami The Beatles. W Rise and Fall czy Sky is Falling formacja świetnie adaptuje do własnych potrzeb charakterystyczny klimat kompozycji Wielkiej Czwórki. Nie brakuje także velvetowej psychodelii w Wasteland czy nawet ukłonu w stronę ballady (Unbelievable). W zupełnie odrębnej kategorii mieści się utwór tytułowy, w którym zespół zbudował monstrualny trans sfinalizowany niemal noise’owym wybuchem. Paradoksalnie jedynym stricte rockowym utworem jest w tym zestawie Snow. Na osobne komplementy zasługuje produkcja Michała Kupicza, który wyciągnął z muzyków duszę i przeniósł na taśmę.

Trupa Trupa oddała w nasze ręce trudny materiał, którym jednocześnie otwiera sobie kilka nowych furtek. Brak jednoznacznej deklaracji jest dzisiaj główną cechą rockowej alternatywy, jednak nie każdy wykonawca potrafi uciekać od porównań i wyłamywać się z kontekstów kulturowo-muzycznych, przy dużej dbałości o plastykę kompozycji i wyraziste, niebanalne melodie. Zmagania z płytą będą zapewne długie i pełne zaskakujących odkryć, co czyni z niej fascynujący labirynt, choć trzeba też przyznać, że to wyzwanie dla zaprawionych miłośników, którzy np. w ubiegłym roku wyszli zwycięsko z konfrontacji z The Secret Map Kristen. W kategorii muzyka wielokrotnego użytku Headache zajmuje w tegorocznym rankingu jedną z pierwszych lokat, stawiając poprzeczkę rockowej alternatywie bardzo wysoko.

Arek Lerch, Tygodnik W Sieci

Recenzja Headache – W Sieci