Recenzja ++ – PROwincja
Ktoś, kto nie zna zespołu Trupa Trupa, przeglądając teksty z albumu ++ zapewne pomyślałby, że wkładając płytę do odtwarzacza usłyszy łomot podwójnej stopy, ścianę gitar i skrzeczący wokal – wszak pełno grobów, śmierci, morderstw i gwałtów.
Jeśli jednak zdecydowałby się płyty wysłuchać, zdziwiłby się bardzo, bowiem zamiast thrashowej łupanki usłyszałby dobre alternatywne granie z trójmiasta.
Już otwierający krążek I hate to jeden z lepszych momentów na płycie. Lekko bujająca sekcja rytmiczna, drażniąca melodyjka na klawiszach i nerwowa gitara, są tłem dla groteskowej melodeklamacji w stylu Iana Mc’Kaye’a. Wokalista wykrzykuje nienawiść do całego świata – nie oszczędza syna, matki ani papieża. Po półtora minutowej litanii, numer łamie długie gitarowe sprzężenie, dochodzi trąbka, gitara się rozkręca i zaczyna się piękna jazda, która kończy się nagle niczym mariacki hejnał. Utwór numer dwa Felicy, choć spokojny wywołuje napięcie, zaś w kolejnym Miracle, wraca nakrotyczny rytm i brudna gitara. Taka przeplatanka trwa przez cały album. Muzycznie i tekstowo wyróżnia się najkrótszy a zarazem najszybszy, przebojowy oraz rock’n’rollowy See you again.
Bardzo dobrym posunięciem było zaproszenie do współpracy lokalnych jazzmanów – weterana sceny Mikołaja Trzaski oraz znanego z Pink Freud, Tomasza Ziętka. Za każdym razem kiedy wchodzą instrumenty dęte, dosyć czarno biała płyta jaką jest ++, zyskuje więcej światła. Wystarczy też posłuchać koncertu z foyer Teatru Miejskiego, na którym zespół występuje bez gości (emitowany parokrotnie na TVP Kultura, dostępny >>> www.youtube.com/watch?v=LUdWtV_aDsc ), aby usłyszeć jak odczuwalny jest brak partii znanych z wersji studyjnej.
Mimo iż, wszystkie teksty są w języku angielskim, napisane zostały na tyle zwięźle i sugestywnie, że bariera językowa nie stwarza problemu.
Płyta jest oparta na kontrastach, ładne melodie zderzają się z makabrycznymi tekstami. W Here and Then przy durowych akordach na klawiszu pojawia się wizja żony i syna w grobie, wizja przerywana lekkim gitarowym motywem. Gitara w zależności od utworu jest bardzo „ładna” albo przesterowana,przestrzenna bądź jest blisko. Podobnie Trzaska wchodząc z saksofonem wprowadza chaos (Dei), z kolei Ziętek trąbką wprowadza harmonię (rewelacyjny temat w Over). Taka walka postu z karnawałem.
Za szatę graficzną odpowiedzialny jest perkusista Trupy – Tomek Pawulczuk, ze znanego i lubianego zespołu Gówno. W Trupie, nie ma odwołań do klapek Kubota, ani kalendarzy adwentowych. Okładka wpisuje się w obecne trendy, ale nie jest banalna. Widać pewne podobieństwo pomiędzy wizerunkiem Gówna a Trupy zarówno w warstwie estetycznej jak i muzycznej. Krótko mówiąc słychać i widać, że to ten sam człowiek, ale zupełnie inna para kaloszy.
Specyficzny nastrój albumu to niewątpliwe zasługa miejsca gdzie została nagrana, czyli Nowej Synagogi w Gdańsku Wrzeszczu oraz w studiu Radia Gdańsk. Pogłosy natomiast były dograne w fabryce Hydroster. Obecność klawiszy, wisielczy humor, mimowolnie rodzi skojarzenia z Doorsami, niemniej jednak Trupie daleko do jakiegokolwiek naśladownictwa. ++ to jedno z ciekawszych wydarzeń na rodzimej scenie w ubiegłym roku, warto wrócić, warto nadrobić!