Trupa Trupa

Wywiad na łamach Live & Travel

Trójmiejska Trupa Trupa to zespół, który lubi śpiewać o tym, że jest źle. I robi to bardzo dobrze, przez co dał się poznać jako jeden z bardziej oryginalnych projektów ostatnich lat na polskiej scenie muzycznej. Najlepiej przekonać się o tym samemu, częstując swój odtwarzacz najnowszą płytą grupy „++”. O jej powstawaniu rozmawialiśmy z liderem, Grzegorzem Kwiatkowskim.

Mateusz Kołos: Wasz najnowszy album „++” nagrywaliście w Starej Synagodze we Wrzeszczu. Z jakiego powodu wybraliście to miejsce? Jak wpłynęła na was jego atmosfera podczas nagrywania?

Grzegorz Kwiatkowski: Nowa Synagoga została wybrana z powodu niesamowitego brzmienia. Synagoga stała się po wojnie szkołą muzyczną. W tej chwili jest znowu obiektem kultu religijnego, ale nadal posiada bardzo dobre brzmienie. Już w trakcie nagrywania okazało się, że samo pomieszczenie generuje pewną pesymistyczno-religijną atmosferę, związaną oczywiście z krwawą historią narodu żydowskiego. To na pewno wpłynęło na nagrywanie nowego albumu. Szczególnie że ta płyta zajmuje się właśnie tematyką zła.

Nagrywanie w nietypowych lokacjach jest ciekawsze niż to w studio? Jak patrzysz na waszą pierwszą, tygodniową sesję do pierwszego albumu z perspektywy drugiego wydawnictwa?

Nagrywanie w Synagodze na pewno jest czymś innym niż nagrywanie w Radiu Gdańsk. Zresztą wokale do nowej płyty nagrywaliśmy już pod sam koniec właśnie w radiowym studiu. Tygodniowa sesja do pierwszego albumu to zdecydowanie za krótki czas na nagrywanie płyty. O dziwo udało się, ale sądzę, że mieliśmy po prostu szczęście, to znaczy nie zaliczyliśmy jakichś większych awarii.

Mówisz, że inspiracją do poszukiwań lokacji, w której moglibyście nagrywać, było brzmienie „Let England Shake” PJ Harvey. Jakie jeszcze albumy mieliście w głowach w czasie nagrań?

To wygląda różnie, bo każdy z nas słucha innych rzeczy, więc nie będę wypowiadał się za innych. Ja do tej pory jestem pod wrażeniem Beatelsów, a oni na przykład nagrywali w bardzo przestrzennym miejscu album „Let it be”. To wprawdzie jeden z ich najgorszych albumów, ale w tamtym wypadku nie zawiodło chyba brzmienie, a atmosfera między poszczególnymi członkami zespołu.

Media rozpisują się pochlebnie o „++” jako o płycie pełniejszej, dojrzalszej. Też macie świadomość dojrzenia do procesu twórczego, czy wszystko było po prostu kwestią większej ilości czasu?

Ważne jest, aby przy nagrywaniu nie było za wiele pośpiechu. No i dwuletni odstęp pomiędzy jedną a drugą płytą wydaje się zasadny. Gdybyśmy wydawali płytę rok po roku to na pewno doszłoby do poważnej awarii.

Jack White powiedział kiedyś, że nagrywa swoje piosenki tylko raz, nawet jeśli są na nich niedociągnięcia, bo wtedy brzmią prawdziwiej. Jak podchodzicie do procesu nagrywania? Cyzelujecie czy stawiacie na naturalność?

Jeśli coś jest zagrane źle, to trzeba to zagrać i nagrać ponownie. Chyba że w tym złym podejściu jest coś jeszcze. Coś, co wyszło przypadkowo i nieumyślnie, a stanowi pewną wartość.

Trupa Trupa to zespół demokratyczny, czy każdy forsuje tu swoje wizje? „++” każe myśleć o pierwszej ewentualności – więcej tu chociażby wokali Wojtka Juchniewicza.

Trupa Trupa to zespół demokratyczny, w którym każdy forsuje swoje wizje. I tak chyba powinno być. Mam nadzieję, że po prostu za każdym razem wybieramy najlepszą możliwą ewentualność dotyczącą konkretnej piosenki. Nie chodzi o to, abyśmy my byli zadowoleni z siebie, ale aby możliwie jak najbardziej udoskonalić piosenkę.

Wasza muzyka to przepuszczony przez własny kompozytorski filtr kawał historii kultury popularnej. Często szukacie inspiracji w bardzo odległych tytułach i nazwach. W najnowszej muzyce nie ma dostatecznych inspiracji? A może to czysty sentyment?

Przecież PJ Harvey to artystka współczesna. Zresztą po prostu lubimy to, co lubimy i nagrywamy to, co nagrywamy. Nie mamy odgórnych założeń projektowych. Ja na przykład od kilku dni słucham Jamesa Blake’a i rzeczywiście jego druga płyta „Overgrown” to rzecz bardzo dobra i chwilami wybitna. I słychać tam świadomość klasycznej tradycji muzycznej. Słyszę tam chociażby klasycznego tenora Iana Bostridge’a. I co z tego? Nic. To po prostu dobra muzyka. Ale można by też powiedzieć, że jest dobra ponieważ czerpie z przeszłości. W zasadzie obydwa podejścia są uprawnione i dopuszczalne.

Twoje teksty są w większości po angielsku, tymczasem według opinii wielu słuchaczy w twórczości Trupy Trupa brakuje tekstów polskich. Zamierzasz to zmienić przy okazji następnej płyty? A może pokusisz się o śpiewanie własnych wierszy jak Marcin Świetlicki?

Nie tylko ja piszę teksty, zajmuje się tym również Wojtek Juchniewicz. Teksty są po angielsku, bo są po angielsku. Gdyby były po polsku, to byłyby po polsku. Nie mamy odgórnych założeń projektowych. Domyślam się, że wielu osobom brakuje tekstów polskich. Ale my nie możemy nic na to poradzić, ponieważ tworzymy pod siebie. My jesteśmy zadowoleni. Śpiewanie do własnych wierszy byłoby również założeniem projektowym. Jestem zdecydowanie na nie. Zresztą wiersz ma swoją indywidualną melodię i moim zdaniem nie potrzebuje dodatkowej muzyki z zewnątrz.

„++” rozpoczyna utwór „I hate”, o którym w jednym z wywiadów powiedziałeś, że jest „bernhardowski”. Czy jacyś inni autorzy oprócz austriackiegoNestbeschmutzeramieli wpływ na materiał, który ukazał się na płycie?

Na albumie jest też obecny Artur Schopenhauer, to znaczy jego filozofia, która przewija się na przykład w piosenkach „Over”, „Exist” albo „Here and Then”.

Z opinii wielu słuchaczy można wywnioskować, że kompozycja „Dei” jest jednym z najmocniejszych punktów płyty. Zgodzisz się z tym, czy masz inny ulubiony utwór?

Mnie się coraz bardziej podoba niepozorny utwór pod tytułem „Miracle”. Ale oczywiście „Dei” ma moc.

Trupa Trupa to, jak sam określiłeś, grupa cyrkowo-funeralna. Następna płyta będzie bardziej cyrkowa czy pogrzebowa?

Nie wiemy, czym będzie następna płyta. Dopiero co wodowaliśmy statek, a budowa nowego nie została jeszcze rozpoczęta. Ale życzyłbym sobie, aby ta nowa płyta była i cyrkowa, i pogrzebowa. To połączenie patosu i ironii wydaje się zasadne. Ale jak będzie inaczej, to będzie inaczej. I tyle.

www.liveandtravel.eu

Wywiad na łamach Live & Travel