Recenzja ++ – Nowa muzyka
„++” to nowy długogrający album grupy Trupa Trupa wydany w kwietniu tego roku. Już w sierpniu będziecie mogli sprawdzić jak zespół zaprezentuje się z nowym materiałem na tegorocznej edycji OFF Festivalu.
„++” to nowy długogrający album grupy Trupa Trupa wydany w kwietniu tego roku. Już w sierpniu będziecie mogli sprawdzić jak zespół zaprezentuje się z nowym materiałem na tegorocznej edycji OFF Festivalu.
Pokręcone zjawisko. Duża energia, brzmi szorstko, ale smacznie. Trupa Trupa, rockowy skład z organami, miękko porusza się po różnych tempach, nastrojach, rozwija ostre piosenki w półimprowizowane transy, umie oczarować ponurym „Felicy” i przyłożyć garażowo w „Miracle”.
Zamiast nagrać materiał podobny do powszechnie chwalonego debiutu, Grzegorz Kwiatkowski wraz z kolegami stworzył po części jego przeciwieństwo. Rockowa energia lat 60. została zastąpiona duszną atmosferą oraz utworami pełnymi goryczy, bezradności i smutku.
Nie zdarza się to często. Polski album rockowy, którego otwarcie dosłownie powala. „I Hate” pierwszy numer na „++” wbija w Ziemię. Choćby tym, że zaczyna się od wybuchu dźwiękowej agresji, by po chwili zmienić zupełnie klimat i tonację.
Wprawdzie Trupa Trupa, a konkretnie gitarzysta i wokalista Grzegorz Kwiatkowski, odcina się od wpływu morza na ich muzykowanie, ja jednak wiem swoje – taka muzyka mogła powstać albo w Nowym Jorku, albo właśnie w Trójmieście. Jod, nie jod, jest album „++” zbiorem muzycznych poszukiwań, dalekich od klasycznie rockowej sztuki, choć na takim etosie i instrumentarium zespół bazuje.
Młoda, trójmiejska scena muzyczna robi na mnie coraz większe wrażenie, o czym pisałem już niejednokrotnie. Obok fenomenalnej muzyki ujawnianej systematycznie przez Nasiono Records, tym razem trafiła do mnie druga płyta formacji Trupa Trupa, album zaśpiewany na dwa głosy i oznakowany dwoma enigmatycznymi plusami.
W końcu kwietnia bieżącego roku trójmiejski zespół Trupa Trupa wydał swój trzeci album, a drugi longplay – ++. Poprzednie wydawnictwa, pełne punkowej energii, wskazywały na twórczą indywidualność, krytyka znajdowała jednak pewne podobieństwa do innych zespołów, na przykład Ścianki. ++ to jednak propozycja unikatowa i ciekawa.
Grzegorz Kwiatkowski w rozpoczynającym drugi album Trupy Trupa “I Hate” wyznaje nienawiść całej ludzkości. Potem jest tylko lepiej.
Wywiad przeprowadził Janusz Matysiak.
Trupa to z definicji zespół teatralny, a Trupa Trupa, to zespół muzyczny z Trójmiasta, którego recenzję zaczęliście czytać i mogę się założyć, że jeszcze, zanim ich usłyszeliście, źle wymawiacie i akcentujecie nazwę. Ale do tego na pewno jeszcze dojdziemy.
Za dużo rzeczy, żeby je zmieścić w tak małym pudełku” – ten cytat z Kubusia Puchatka wykuty na elewacji warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej zawsze kolebie mi się po głowie kiedy patrzę na czekające na recenzję płyty. Czas na mały remanent. KiRk, Trupa Trupa, Jarek Adamów – albumy z zupełnie innych beczek, ale w pakiecie tworzą zestaw bodaj najlepszych polskich płyt wielu ostatnich miesięcy.
Na koniec wisienka na torcie, czyli koncert Trupa Trupa na dużej scenie, zamykający festiwal. Trupa zagrała porywająco, prezentując różnorodność stylów i ekspresji, jaką udało im się uchwycić na swojej ostatniej, znakomitej płycie.
Utwór Dei z ++ trafił na kompilację portalu Nowe idze od morza.
Dzisiaj premiera found footage do Here and Then. Autorem video jest Michał Sosiński.
Grunt to dobra nazwa. Trupa Trupa niewątpliwie zasługuje na gratulacje. Trudno zapomnieć. Rokandrolowy zespół z Trójmiasta jak zwykle puentuje mój zachwyt tym miejscem, jako wylęgarnią grup, które, choćby nie wiem jak bardzo chciałyby być normalne, takie nie są. I nie jest to wcale przytyk. Chodzi raczej o specyfikę miejsca, które w magiczny sposób wyzwala w muzykantach jakiegoś diabła eksperymentu.
Trupa Trupa wystąpi na tegorocznej edycji OFF Festivalu.
Niezwykle obiecujący debiut płytowy zespołu Trupa Trupa zatytułowany “LP” zaskoczył mnie znakomitymi rozwiązaniami aranżacyjnymi i garażowo-rockową świeżością. Budził nadzieje, iż w przyszłości będziemy mieli do czynienia z godnymi następcami nieodżałowanej Ścianki.
O poprzednim albumie Trupa Trupa pisałem już a tym blogu, więc mam skalę porównawczą. Punkt wyjścia pozostaje z grubsza ten sam (The Doors, VU, garażowy rock, psychodelia, odrobina wczesnego Pink Floyd, miałem też miłe skojarzenia z Love And Rockets), ale zespół docisnął w paru miejscach gaz do dechy – głównie w pierwszej części płyty.
Gdański kwartet nagrywał drugi album o wiele dłużej niż debiut – kompozycje powstawały podczas żmudnych prób w sali wrzeszczańskiej Synagogi. Pod czujnym okiem Adama Witkowskiego muzycy przygotowali płytę liryczną, ale nie pozbawioną zadziorności i energii.
Już w chwili debiutu (po prostu „LP”) wiadomo było, że zespół Trupa Trupa nie przejdzie bez echa. Podczas gdy części trójmiejskich melomanów wciąż marzyła się jakaś forma spuścizny po Ściance, formacja Grzegorza Kwiatkowskiego po cichu wykształciła zupełnie odrębny, ale też konsekwentny styl, który skrystalizował się dopiero na płycie z dwoma plusami.