Recenzja ++ – Kulturaonline
Skąd bierze się fenomen trójmiejskiej sceny? Z uwarunkowań geograficznych, kulturowych czy generacyjnych? Winny dostęp do morza, swoboda w zakresie inspiracji czy nonkonformizm kolejnych pokoleń artystów?
Skąd bierze się fenomen trójmiejskiej sceny? Z uwarunkowań geograficznych, kulturowych czy generacyjnych? Winny dostęp do morza, swoboda w zakresie inspiracji czy nonkonformizm kolejnych pokoleń artystów?
Trupa Trupa to kolejna kapela z Trójmiasta, której ostatniego albumu słucham od kilku tygodni i absolutnie mnie rozkłada na łopatki. Trójmiasto to wiadomo, kiedyś generowało awangardę, można by długo wymieniać, bla bla bla, a potem …przestałem śledzić. Aż tu nagle i Gówno i Towary Zastępcze i Trupa Trupa. Gdzie ja byłem przez ostatnich parę lat? Bo na pewno nie w Trójmieście. Czy Pustostany też z Trójmiasta, tego nie wiem. Wiem że lubię i postaram się sprawdzić.
Nie byłam wielką fanką debiutanckiej płyty gdańszczan, ale druga, choć nie zmieniająca drastycznie stylistyki zespołu, zyskuje w moim prywatnym rankingu o wiele więcej plusów niż sugerują te dwa umieszczone na okładce.
Trudno dokładnie nazwać to, co gra trójmiejska Trupa Trupa. Na swoim drugim krążku prezentują melancholię, jazgot, psychodelię, dynamikę. Gościnnie pojawiają się tu chociażby Mikołaj Trzaska, grający na saksofonie i klarnecie, oraz trębacz Tomasz Ziętek.
Słynne trzęsienie ziemi z powiedzenia Alfreda Hitchcocka stanowi jeden z najbardziej wyświechtanych motywów jakimi recenzent może posłużyć się w tekście. Do nowej płyty zespołu Trupa Trupa pasuje ono jednak niemalże jak ulał.
Od czasu „Białych wakacji” nie pojawiła się w moim odtwarzaczu polska płyta, którą bym był zdolny zapętlać na ciągłym powtarzaniu. Nie słucham muzyki kompulsywnie, podobnie jak nawet najlepszych książek nie czytam kilka razy pod rząd. Czasem jednak pojawiają się albumy, które zmuszają do kolejnego przesłuchania, kolejnego i kolejnego.
Z czym może się kojarzyć nazwa Trupa Trupa? Z cyrkową grupą objazdową, ale też… no właśnie, z rzeczonym trupem. Nowa płyta „++” jest esencją ich psychodeliczno-mrocznego klimatu. Ale nie dajcie się zwieść, że cały album jest smutny. Ten retro wehikuł przeniesie was w najdalsze zakamarki wyobraźni.
Po bardzo ciekawym debiucie, trójmiejski kwartet konsekwentnie rozwija swój muzyczny język, rezygnując trochę z charakterystycznego, rock’n’rollowego grania i garażowego brudu, na rzecz bardziej lirycznych, wysublimowanych kompozycji.
Trupa Trupa to jeden z tych przedstawicieli polskiej muzyki alternatywnej o którym warto napisać z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze zespół z Gdańska dzięki swojej oryginalności odświeża trójmiejską scenę alternatywną, która od jakiegoś czasu niespecjalnie dawała powody do radości.
W szerokim nurcie muzyki alternatywnej rzuciło mnie w zupełnie inny strumień niż ten, jaki reprezentuje trójmiejski zespół Trupa Trupa. Jednak, mimo że to nigdy nie była moja brzmieniowa bajka, to zawsze darzyłem formację Grzegorza Kwiatkowskiego dużym szacunkiem. Bo pomimo wielu jasnych inspiracji, udało się Trupie Trupie wykształcić własny, świeży styl. „++” jest krążkiem, który udowodnił, że nie każdemu zespołowi doskwiera syndrom drugiej płyty.
Uważacie, że współczesna muzyka została odarta z emocji i ucieka od trudnych tematów? Nowy album Trupa Trupa jest lekarstwem na tę chorobę.Trupa Trupa to jeden z niewielu nowych polskich zespołów, którego debiutancka epka zrobiła na mnie spore wrażenie.
Od jakiegoś czasu myślę aby napisać coś mądrego o wydawnictwie “++” zespołu Trupa Trupa. Emm … mhm … to bardzo dobra płyta jest. I na tym mógłbym skończyć ten wpis.
Pierwszy utwór i od razu nokaut – no naprawdę, niewiele brakowało, by Trupa Trupa miała na koncie prawdziwego trupa. Skąd ten wybuch entuzjazmu na granicy zawału? Główni winowajcy to gitarzyści zespołu, bowiem dawno nie słyszałem kogoś tak rozkochanego w klasyce gitarowego rocka, a jednocześnie na tyle współczesnego, by nie razić wtórnością, lecz zachwycać dobrym smakiem.
Trupa Trupa to trójmiejski zespół grający w składzie Grzegorz Kwiatkowski, Tomek Pawluczuk, Wojtek Juchniewicz i Rafał Wojczal. Instrumentarium klasycznie rockowe, tj. gitary, bas, perkusja i klawisze. Teksty anglojęzyczne, pełne ironii, mroku i jak przystało na zespół z Trupem w nazwie – śmierci.
Z medialnego punktu widzenia magia tzw. trójmiejskiej sceny – marki wznoszonej na płytach kształtujących polską muzykę (nie tylko alternatywną) – może sprawiać dziś wrażenie zjawiska mitycznego, mającego coraz mniej wspólnego z obecną rzeczywistością. Do snucia takich wniosków prowokują chociażby zeszłoroczne podsumowania albumowe, które przeważnie sugerowały, że to w innych regionach Polski winniśmy wyglądać kandydatów na ambasadorów i reformatorów muzyki naszego kraju.
Drugi album Trupa Trupa to duży krok naprzód i znacząca różnica w porównaniu do debiutu. Przede wszystkim ze względu na to, że zespół swoje fascynacje żywiołowym rock’n’rollem, trochę odsunął na rzecz spokojnych, wyciszonych, przejmujących ballad. To wciąż w dużej mierze brudna i punkowa muzyka, ale ten album nie epatuje nią już w takim stopniu, jak jego poprzednik.
Hołdując pewnym zasadom, mottom, morałom czy też rytuałom, można przez życie przejść całkiem spokojnie, bez większych problemów. Czyli bezsensownie i normalnie nudno.. Niektórym do szczęścia nie potrzeba więcej niż owych codziennych rytuałów, przez szereg lat powtarzanych, werżniętego w skórę przepisu na życie. Prysznic, śniadanie, podróż do pracy, praca, podróż do domu, obiad, kanapa, telewizja, kolacja, łóżko. I tak cały czas. Prosto jak w kuchni Makłowicza.
Ciężka sprawa, taki drugi długograj, czy to dla artysty solowego, czy dla zespołu. Trudno mi powiedzieć, jak to było w przypadku zespołu Trupa Trupa bo prostu nie wiem czy był jakiś szum, ale gdy zespół namiesza debiutem, wielkie oczekiwania są względem drugiego albumu. Ale o tym wszyscy wiedzą, ale nie wszyscy wiedzą, że czytacie pierwszą w historii tegoż bloga, przedpremierową recenzję.
Prawie równocześnie ukazały się dwie płyty zespołów prowadzonych przez trójmiejskich poetów. “Długa przerwa” Towarów Zastępczych to pierwszy album tego zespołu od czterech lat, “++” natomiast jest drugą płytą w dyskografii Trupy Trupa.
Statek Trupa Trupa zaprasza na swój drugi rejs po wzburzonym morzu. Zabierzcie kapoki i tabletki na chorobę morską. Może Wami nieźle wstrząsnąć! Odgłosy sztormu pojawiają się już w kawałku otwierającym płytę, noszącym wdzięczny i niezwykle sugestywny tytuł: I Hate.