Wywiad na łamach portalu Outrave
Wywiad przeprowadził Janusz Matysiak.
Wywiad przeprowadził Janusz Matysiak.
Trupa to z definicji zespół teatralny, a Trupa Trupa, to zespół muzyczny z Trójmiasta, którego recenzję zaczęliście czytać i mogę się założyć, że jeszcze, zanim ich usłyszeliście, źle wymawiacie i akcentujecie nazwę. Ale do tego na pewno jeszcze dojdziemy.
Za dużo rzeczy, żeby je zmieścić w tak małym pudełku” – ten cytat z Kubusia Puchatka wykuty na elewacji warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej zawsze kolebie mi się po głowie kiedy patrzę na czekające na recenzję płyty. Czas na mały remanent. KiRk, Trupa Trupa, Jarek Adamów – albumy z zupełnie innych beczek, ale w pakiecie tworzą zestaw bodaj najlepszych polskich płyt wielu ostatnich miesięcy.
Na koniec wisienka na torcie, czyli koncert Trupa Trupa na dużej scenie, zamykający festiwal. Trupa zagrała porywająco, prezentując różnorodność stylów i ekspresji, jaką udało im się uchwycić na swojej ostatniej, znakomitej płycie.
Utwór Dei z ++ trafił na kompilację portalu Nowe idze od morza.
Dzisiaj premiera found footage do Here and Then. Autorem video jest Michał Sosiński.
Grunt to dobra nazwa. Trupa Trupa niewątpliwie zasługuje na gratulacje. Trudno zapomnieć. Rokandrolowy zespół z Trójmiasta jak zwykle puentuje mój zachwyt tym miejscem, jako wylęgarnią grup, które, choćby nie wiem jak bardzo chciałyby być normalne, takie nie są. I nie jest to wcale przytyk. Chodzi raczej o specyfikę miejsca, które w magiczny sposób wyzwala w muzykantach jakiegoś diabła eksperymentu.
Trupa Trupa wystąpi na tegorocznej edycji OFF Festivalu.
Niezwykle obiecujący debiut płytowy zespołu Trupa Trupa zatytułowany “LP” zaskoczył mnie znakomitymi rozwiązaniami aranżacyjnymi i garażowo-rockową świeżością. Budził nadzieje, iż w przyszłości będziemy mieli do czynienia z godnymi następcami nieodżałowanej Ścianki.
O poprzednim albumie Trupa Trupa pisałem już a tym blogu, więc mam skalę porównawczą. Punkt wyjścia pozostaje z grubsza ten sam (The Doors, VU, garażowy rock, psychodelia, odrobina wczesnego Pink Floyd, miałem też miłe skojarzenia z Love And Rockets), ale zespół docisnął w paru miejscach gaz do dechy – głównie w pierwszej części płyty.
Gdański kwartet nagrywał drugi album o wiele dłużej niż debiut – kompozycje powstawały podczas żmudnych prób w sali wrzeszczańskiej Synagogi. Pod czujnym okiem Adama Witkowskiego muzycy przygotowali płytę liryczną, ale nie pozbawioną zadziorności i energii.
Już w chwili debiutu (po prostu „LP”) wiadomo było, że zespół Trupa Trupa nie przejdzie bez echa. Podczas gdy części trójmiejskich melomanów wciąż marzyła się jakaś forma spuścizny po Ściance, formacja Grzegorza Kwiatkowskiego po cichu wykształciła zupełnie odrębny, ale też konsekwentny styl, który skrystalizował się dopiero na płycie z dwoma plusami.
Skąd bierze się fenomen trójmiejskiej sceny? Z uwarunkowań geograficznych, kulturowych czy generacyjnych? Winny dostęp do morza, swoboda w zakresie inspiracji czy nonkonformizm kolejnych pokoleń artystów?
Trupa Trupa to kolejna kapela z Trójmiasta, której ostatniego albumu słucham od kilku tygodni i absolutnie mnie rozkłada na łopatki. Trójmiasto to wiadomo, kiedyś generowało awangardę, można by długo wymieniać, bla bla bla, a potem …przestałem śledzić. Aż tu nagle i Gówno i Towary Zastępcze i Trupa Trupa. Gdzie ja byłem przez ostatnich parę lat? Bo na pewno nie w Trójmieście. Czy Pustostany też z Trójmiasta, tego nie wiem. Wiem że lubię i postaram się sprawdzić.
Nie byłam wielką fanką debiutanckiej płyty gdańszczan, ale druga, choć nie zmieniająca drastycznie stylistyki zespołu, zyskuje w moim prywatnym rankingu o wiele więcej plusów niż sugerują te dwa umieszczone na okładce.
Słynne trzęsienie ziemi z powiedzenia Alfreda Hitchcocka stanowi jeden z najbardziej wyświechtanych motywów jakimi recenzent może posłużyć się w tekście. Do nowej płyty zespołu Trupa Trupa pasuje ono jednak niemalże jak ulał.
Trudno dokładnie nazwać to, co gra trójmiejska Trupa Trupa. Na swoim drugim krążku prezentują melancholię, jazgot, psychodelię, dynamikę. Gościnnie pojawiają się tu chociażby Mikołaj Trzaska, grający na saksofonie i klarnecie, oraz trębacz Tomasz Ziętek.
Od czasu „Białych wakacji” nie pojawiła się w moim odtwarzaczu polska płyta, którą bym był zdolny zapętlać na ciągłym powtarzaniu. Nie słucham muzyki kompulsywnie, podobnie jak nawet najlepszych książek nie czytam kilka razy pod rząd. Czasem jednak pojawiają się albumy, które zmuszają do kolejnego przesłuchania, kolejnego i kolejnego.
Z czym może się kojarzyć nazwa Trupa Trupa? Z cyrkową grupą objazdową, ale też… no właśnie, z rzeczonym trupem. Nowa płyta „++” jest esencją ich psychodeliczno-mrocznego klimatu. Ale nie dajcie się zwieść, że cały album jest smutny. Ten retro wehikuł przeniesie was w najdalsze zakamarki wyobraźni.
Po bardzo ciekawym debiucie, trójmiejski kwartet konsekwentnie rozwija swój muzyczny język, rezygnując trochę z charakterystycznego, rock’n’rollowego grania i garażowego brudu, na rzecz bardziej lirycznych, wysublimowanych kompozycji.